środa, 14 sierpnia 2013

Ulica, deszczu wspomnień o nadziei nietrwałej jak pierwsze wspomnienia zlewające się z aurą wiecznej młodości i niezrozumienia.
Jak dużo myśli targa moją głowę , tu tyle się dzieję. Odczuwam dreszczyk przeszłości odwiedzając miejsca okryte tajemniczościa historii. Nię potrafię byczyc się na plaży, wdycham to bogatsze, potrzebne mi powietrze. Swoją małą podróż zaczęłam od spotkania z tutejszymi rybakami, pływaniu kutrem i słuchaniu lokalnych legend o olgrzymach. Codzinnie chodząc po ciepłym piasku spoglądałam na falę, które odbijały się od brzegu. Porównuje go do nich, w pewnym momencie ta fala ratuję biedną roslinkę od śmierci na brzegu w innym zaś razem zatapia ją bezpowrotnie. Czy więc można jej ufać? Pewnego dnia wybrałam się na długi spacer po brzegu, słońce, uśmiechnięci ratownicy (może powinnam być jednak dziewczyną ratownika,a może przynajmiej tam tych:>) otóż idę, jest pięknie, myśli tysiące a tu płot. I mili radzieccy żołnierze, ups doszłam do granicy! Brawo mała.
Kolejny dzień zaczęłam od przejażdżki koleją woskotorową która zaprowadziła mnie do miejsca które nie raz ciskało moje serce w ścianę płaczu. Cieszylam się gdy zaczęło lać, jakby moje wołanie zostało usłyszane. Czytanie tablic, historii ludzi którzy tyle przecierpieli, czasami wydawało mi się że wiatr przenosi jeszcze wołanie niewinnych istot. Moje małe łezki zlewaly się z deszczem. Bo ja doskonale wiem, że LUDZIE LUDZIOM ZGOTOWALI TEN LOS i nadal to robią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz