niedziela, 15 lutego 2015

echo niesie odgłos wyjącego telewizora
ktoś uderzył talerzem, wkładając go do zmywarki
obserwuje spokojny sen ośmiolatki
wpisując niedbale 4:45
godzinę najzwyczajną dla mojego budzika
wszystko dlatego żeby choć przez  chwilę tutaj
czuć się bezpieczniej
z g u b i ł a m  się
bardziej niż kiedykolwiek
stoję godzinami pod prysznicem
a wtedy woda nabiera czerwonego koloru
moje ciało dawno nie było aż tak zmęczone
agonicznie błagam o sen
piłam, żeby lepiej spać
potem zaś żeby zasnąć
dzisiaj przez to że nie mogę spać
mówię kocham, a kłamie
czuję troskę i się martwię
lecz nie potrafię kochać,
nie pamiętam jakie to uczucie
nie kocham kiedy nie ufam
a linia mojego zaufania jest niezauważalna
"nie musisz się odzywać,  byle byś była" powiedziałeś tocząc się ulicą
w mojej zmęczonej głowie huczą twoje słowa
mam dość bycia dla kogoś
jest mi nie dobrze na samą myśl o tym
że wystarczył by jeden telefon
żebym otarła wam łzy
a ja nie umiem już płakać i moje czoło jest chłodne,  od braku pocałunku
Uderzam lekko w biało czarne klawisze
błagam ręce, uszy, oczy, mózg
potrzebuje się rozwinąć,  tworzyć
chłam, powstaje tylko chłam
jutro porozmawiamy,
usiąde obok twojego grobu
przyznam Ci znowu racje
jestem samotnikem i ty dobrze o tym wiedziałeś
tyle lat pozwalasz mi płakać nad twoją trumną
czasami mam ochotę położyć się obok
zimny marmur przypomina mi ze
muszę żyć
Obiecałam

niedziela, 1 lutego 2015

Otaczał nas tłum szalejących ludzi,
wystarczył jeden moment w którym spojrzeliśmy sobie w oczy
nasze wargi nieśmiało szepnęły wers
"zostawię tylko kilka twoich zdjęć,  reszta to śmieci"

nie pamiętam już za co Cię kochałam,
na początku wielbiłam poczucie że mogłam powiedzieć Ci dosłownie wszystko,
do dziś nie było takiej osoby i nie będzie.
Patrząc na bezczelnie afiszujacych swoją miłość w śmiertelnym tańcu,
widzę nas kiedyś, 
nie powiem że za tym nie tęsknię

Od tego czasu zmieniły mi sie priorytety,
ocierając krwawiącą twarz , dość szybko wychodząc z pogo,
nie czuje wyzwolenia
tylko ból, lecz boli mnie inaczej niż myślisz
i to prawda że czasami szukam twojego cienia

Do teraz wiruje moja cekinowa sukienka,
nieprzestawalnie,  nieustannie
Czuje ucisk przy Tobie,  mądrych zdań pełne usta
I nic dla Ciebie nie mam, jest jedynie pustka

Raz widzisz ludzi, raz tylko siebie

Białe jest białe,  a czarne, czarne
Szara jestem ja, szara-bezkarna

Przygotowałam atak na siebie samą,
Uderze w czułe miejsce bo wiem gdzie je mam.
Uwolnie się z kajdan.

Tymczasem czas na radykalne zmiany, znowu