piątek, 11 kwietnia 2014

I z ciszy, tak wielkiej, że nie znajdziesz w niej najmniejszej kropli, zatopionej w ustach.

Ewakuacja myśli podnosi stan mojego zadowolenia, człowiek który nie myśli jest szczęśliwszy i ten niby cytat jest znany od miliona lat, każdy z naukowców co wiek piszę prace na temat tej tezy. Ilekroć staram się wymyślić antytezy do tego stwierdzenia,  łudząco przewracam zżółknięte kartki starych psychologicznych ksiąg i nie znajduje nic co mogło zamknąć mój umysł wiarę w ludzkie możliwości.


Eutanazją myśli przyspieszam puls

Robie listy zakupów, opracowuje czasowo jak długo zajmie mi zrobienie sałatek, uczesanie się i wbicie w czarną sukienkę i dojazd na Chełm, dzięki mojej wariatce będę świętować mój najmniej ulubiony dzień w roku, może choć raz spodoba mi się, zobaczymy.


Jesteś tu , ale nie ma Cię, wyciągam rękę lecz nie mogę dotknąć Cię.

Nienawidzę gdy łapie mnie ta myśl, tęsknota za tamtymi chwilami gdzie łapałam szczęście garściami, patrzę i czasami cofam się kilkanaście kroków do tyłu, ale brnę.  Mijają kolejne dwadzieścia cztery godziny z trzystu sześćdziesięciu sześciu dni w których sama już podejmuje decyzje,  nie zawszę są dobre ale staram się, uczę.


Niech sobie leje deszcz, bo przecież musi gdzieś, niech niebo pełne chmur, słońcem zaleje się.


Wycieram rozmazany tusz kartek mojego zeszytu czasami wydaje mi się że za mocno testują nas, powiedzieć małemu dziecku że umiera, oznajmić mu że umrze, oswoić ze śmiercią jego, jego rodzinę. Oczy, oczy zawsze będą mnie tamować w mówieniu, zatracam się zbyt głęboko w tych małych źrenicach i cały ból spływa.

wtorek, 1 kwietnia 2014


Dźwięk jak echo Twych słów, powraca jak duch rozjaśnia mi ciszę. Wzrok nie słucha już nas, wśród zamglonych ścian na skraju umysłu.

Poznając alfabet brajla dotykam szorstkie kartki, moje palce które od dawna nie skupiały się, lękliwie kurczą się, męczą. Ratuję je jedynie pamięć o delikatnym dotyku ciała pokrytego niezliczoną ilością blizn.  Odkrywam kolejne syndromy autyzmu, uruchamia się we mnie chora fascynacja zamkniętego świata, rozszczepienie, zależność - oddziaływanie. Nie zapominam również o ćwiczeniu gestów, nauka słów bez narządu mowy buduje we mnie kolejny oddzielny od was świat.


Naciskam "play", chilluję. Zamykam oczy i w swoim pokoju kontempluję. Doceniam to, co czuję.

 Uśmiecham się siedząc na wykładach, zaczynam lekko otwierać się na ich obcość, odkrywam  przed nimi skrywane gdzieś obliczę, przestałam też ukrywać wspomnienia, opowiadam im o dziewczynie która otrzymała nenufary w majowy słoneczny dzień, o tej która lubiła miłosne igraszki i o wielkich pokładach uczuć, które w wielu wypadkach zaważyły na jej szczęściu, czasami patrzą na mnie tak jakbym opowiadała o kimś inny, czasami wiem że to już nie ja, czasami.
Pomysł świętowania mojego najmniej ulubionego święta moim ulubionym mieście wydawał się ratunkiem na przetrwanie pierwszego ‘dwa’, jednak czuję że będzie jak zawsze, ale trzymam kciuki


 Lecz dusza zbyt szybko oddala się od ciała, tonę w pościeli z mgły.

Patrzę na to zdjęcie i aż bucha z niego moje szczęście, tak zapamiętałam ten weekend i tak będę go pamiętać. Dziękuje. 

Miłej egzystencji życzę, M.