wtorek, 8 lipca 2014

nie wiem czemu tak właśnie musi być
wiem, że chciałbym jak wy tak umieć żyć
ciągle do przodu, byle dalej iść
nie mieć oporu, zawsze sobą być


Stoję w deszczu a moje ciało drży z zimna, nie mogę się ruszyć,  odejść,  przemieścić.  Krople toczą się po moich policzkach a zmęczenie już nie daje siwych znaków tylko wgniata moje wnętrzności w ziemie.

Czuje się jak bym żyła w innym życiu, trzecim z resztą.  Moja pierwsza miłość zepchnęła mnie do degradacji,  twardych narkotyków,  śmierci otoczenia by w kolejnym ze słodkiej uśmiechniętej małej tętniącej miłością stanąć tu, by w trzecim ostatecznym być wrakiem osobowości który już niedługo w prosty sposób zaharuje się na śmierć.

To takie dziwne, po raz kolejny stoję na granicy pewnej wytrzymałości.  Drażni mnie to że większość bliskich znajomych zapomina o mojej chorobie która przy nasilonym stresie tyka jak bomba.
Nie lubię okazywać tych stanów,  są dla mnie wadą,  spaczeniem mojej osobowości która powoli zanika.

Uśmiecham się widząc telefon wyśpiewujący agonie comy która pojawia się przy kierunkowym numerze naszych najmniej lubianych sąsiadów.  Coś odzyskałam, przeprowadzka do miasta zaburzyła równania psychosomatyczne w mojej głowie,  zmieniła moje priorytety a ja powoli zdaje sobie sprawę co jest dla mnie tak bardzo ważne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz