poniedziałek, 27 maja 2013


Każdy ma swoją historie. Niektóre są długie, zagmatwane, trudne, bolesne inne zaś są szczęśliwe, radosne i krótkie. Wychodzę z założenia, że im krótsze życie tym mniej drastycznych i złych wspomnień. Choć wiem, że w wielu przypadkach ten tok myślenia zawodzi. Mimo tego próbuje udawać, że w jakimś sensie kocham życie i naprawdę się staram, staram się być jak inni. Staram się funkcjonować normalnie, być normalną komórką społeczną. Przyrzekam, chce być normalna! I tu gdy o tym głębiej pomyśle w moim mózgu nasuwa się poważna sprzeczność, bo ja nie czuje, że jestem jak inni, nie czuje normalności. Chce, ale nie czuje. Jednym z moich problemów jest to, że udaje, wszystko udaje, okazuje ludziom, że jestem silna psychicznie, że jestem wesołą, młodą, wiedzącą czego chce kobietą, która radzi sobie z każdą trudnością którą napotka. A to tylko sterta uczuć i zachowań na pokaz, nic nie jest naprawdę. Nic. Codziennie używam moich tak zwanych uśmiechów – przywykłam do tego, już nawet nie sprawia mi to trudności jak kiedyś, wszystkiego w końcu można się nauczyć. W sumie to posiadam sześć takich specjalnych uśmiechów. Pierwszy, gdy coś mnie prozaicznie rozśmieszy. Drugi, gdy śmieje się z grzeczności. Trzeci, gdy snuje plany. Czwarty, gdy śmieje się sama z siebie. Piąty, gdy czuje się niezręcznie i szósty , gdy przypominam sobie o nim, tym co mnie zranił... – ale ludzie CHCĄ Cię widzieć szczęśliwym. Wcale nie chcą zagłębiać się w twoje pieprzone problemy. Nie mają ochoty też na gadki w stylu ”wymyśle jak ci pomóc”. Z założenia wychodzę iż większość ludzi nie posiada tak zwanego drygu psychologa i nie potrafi pomóc, a jedynie wszystko spieprzyć. Ku mojemu szczęściu, bądź nieszczęściu mogę się pochwalić, że jestem osobą o tym niezwykłym talencie przynajmniej tak mi się wydaje. Pomogę Ci, wysłucham, porozmawiam, wyjaśnię, poradzę, no a jak coś nie wyjdzie to wszystko można spierdolić na mnie, naprawdę wszystko można zwalić na mnie, bo i tak ludzie nie mają o mnie dobrego zdania. I wcale nie dlatego, że sama go sobie kreowałam na zły, tylko dlatego, że ludzie nie wiedzą o mnie nic. Dzięki mojemu darowi moja głowa nie tylko jest przepełniona swoimi problemami, ale także innych. W sumie ludzie często proszą mnie o pomoc w różnych sprawach i nie tylko ludzie którzy mnie szanują i to jest dziwne. Ale robię tak by byli szczęśliwi. Są szczęśliwi. Bardzo szczęśliwe. Ja też chce taką być! Ale jak powiedział mój przyjaciel:

-Sama życia ułożyć nie może, a układa innym.

To zdanie często słyszę z jego ust. Z resztą ma racje. A niewielu ludzi ma racje, przynajmniej co do mnie, ponieważ nikt nie zna mnie dość dobrze i choć to dziwne, mam nadzieje, że nikt nigdy nie pozna mnie do końca. Pewnie nasunęło wam się pytanie dlaczego ona tego nie chce? Dlaczego nie chce się otworzyć dla innych? A odpowiedź jest bardzo prosta, wręcz dla mnie oczywista. Im człowiek zna Cię lepiej, tym bardziej wie gdzie skrywasz swoje słabe punkty. A gdy człowiek zna twoje słabe punkty, może bardziej Cię zranić, trafić w twój najczulszy punkt. Wiem to.


oko za oko, ząb za ząb, PRZEMOC RODZI PRZEMOC!


xoxo, Mała

3 komentarze:

  1. łatwiej pomagać innym, niż naprawiać to co swoje

    OdpowiedzUsuń
  2. czemu nie wiedziałam że masz bloga?
    nie bądź normalna, normalne jest proste i bez wyrazu.
    a Ty jesteś bardzo z wyrazem.
    lof ju <3

    OdpowiedzUsuń