Brakiem nadziei marzenia zabijam,
głaskam wspomnienia o jawnych porankach.
Twoim dotyku, ust musnięciu
i płaczę.
świat bez Ciebie jest zasiany szarością,
nawet moje buty są dziś jakieś dziwne.
Duszę się, tęsknie.
Serce zapadło w śpiączkę wieczności,
uczucia gubią się spadając jak jesienne liście.
Idzie zima, mówiłeś.
Teraz to czuję, marzne po trochu.
Zgubiłam gdzieś koc z twoich ramion,
w rękach mam stertę tabletek.
Muszę się ogrzać,
nastąpi przecież czas na wiosnę.
To naturalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz