Krew z nosa uderza głośniej o posadzkę niż kiedykolwiek.
Jest dwudziesta pierwsza a ja trzęse się bardziej niż ostatnio, znowu jedno słowo za dużo, jeden gest i siniaki które nie będą okazywały rozkosz, tylko dom i uczucie bycia nikim. Nic się nie zmieni. Zawsze będę tutaj nikim.
Te wszystkie gesty powodują, że decyzja o pracy w trójmiescie jest dla mnie najlepszym wyjściem, tutaj nie ma nikogo kto by mnie obronił, przytulił. Szukam ich bezskutecznie, ręce krwawią. Dobrze że serce zamarzło lata temu.
Żyje w kłamstwie, paradoks - ja sama go wymyśliłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz