środa, 19 czerwca 2013

tysiące słów, słyszę znów.
barykady miast, rozniosły nas.
zgubił się świat.





Tak rzadko mam ochotę usiąść i pisać w jednym miejscu. Czekam na mojego obiecanego tableta tatusiu, choć raz spełnij swoją obietnicę.
Czuje, że wczoraj przedobrzyłam na słońcu, literki od czasu do czasu się zamazują, ale przejdzie jak wszystko. Ostatnio mniej patrzę. Staram się unikać aury każdego nieszczęśliwego człowieka, widzę ich mnóstwo, ale nie czas na to. Teraz muszę odbudowywać cegiełkę.. Nie, cegiełka to o wiele za duże stwierdzenie. Puzzelek za puzzelkiem.
Całe szczęście że następują zmiany, trochę rzuciłam się w wir tego co powinnam niż tego co chce. Zajmowanie się dzieckiem, sprzątanie, załatwianie spraw których nie powinnam a zostały zarzucone na moją głowę. Nawet gotowanie nie sprawia mi już takiej radości bo stało się rytmiczne ( risotto, pierogi, naleśniki, nagesty, zapiekanki makaronowe i nie tylko, rozmaite spaghetti, kurczak, ryby, z patelni, z piekarnika, na parze i wiele innych rzeczy). A kto w końcu ugotuje coś dla mnie?
Jedne z czego się cieszę to pieczenie. Dla kogoś.





" Ostatni raz, poddałem się zamiast, uwierzyć w to, co jest wpisane w moją krew
Nie może być tak, że cały piękny świat, zamykasz w swoich snach jesteś coś więcej wart."



3 komentarze: