niedziela, 30 czerwca 2013

Myjąc trzysetny talerz, wycierając kieliszki, uśmiechając się do gości, polewam piwo ze swoistym wstrętem lecz mimo wszystko ułatwia mi egzystencje w tych dniach. Mam problemy gdy jestem w domu, moja psychika mocno się nadwyręża. Nie działa tak finezyjnie jak kiedyś. Stoję w momencie życia w którym zakładałam że będę najszczęśliwszą na świecie, a aktualnie separuje się od ludzi, wybieram ziarenka to których się odzywam i ustalam sobie grafik tak by zaharować się na śmierć.Siedzę na szpilkach mając nadzieje że dostane się na studia i wyrwę się stąd. Daleko.





1 komentarz: