środa, 14 sierpnia 2013
Ulica, deszczu wspomnień o nadziei nietrwałej jak pierwsze wspomnienia zlewające się z aurą wiecznej młodości i niezrozumienia.
Jak dużo myśli targa moją głowę , tu tyle się dzieję. Odczuwam dreszczyk przeszłości odwiedzając miejsca okryte tajemniczościa historii. Nię potrafię byczyc się na plaży, wdycham to bogatsze, potrzebne mi powietrze.
Swoją małą podróż zaczęłam od spotkania z tutejszymi rybakami, pływaniu kutrem i słuchaniu lokalnych legend o olgrzymach.
Codzinnie chodząc po ciepłym piasku spoglądałam na falę, które odbijały się od brzegu. Porównuje go do nich, w pewnym momencie ta fala ratuję biedną roslinkę od śmierci na brzegu w innym zaś razem zatapia ją bezpowrotnie. Czy więc można jej ufać?
Pewnego dnia wybrałam się na długi spacer po brzegu, słońce, uśmiechnięci ratownicy (może powinnam być jednak dziewczyną ratownika,a może przynajmiej tam tych:>) otóż idę, jest pięknie, myśli tysiące a tu płot. I mili radzieccy żołnierze, ups doszłam do granicy!
Brawo mała.
Kolejny dzień zaczęłam od przejażdżki koleją woskotorową która zaprowadziła mnie do miejsca które nie raz ciskało moje serce w ścianę płaczu.
Cieszylam się gdy zaczęło lać, jakby moje wołanie zostało usłyszane. Czytanie tablic, historii ludzi którzy tyle przecierpieli, czasami wydawało mi się że wiatr przenosi jeszcze wołanie niewinnych istot. Moje małe łezki zlewaly się z deszczem.
Bo ja doskonale wiem, że LUDZIE LUDZIOM ZGOTOWALI TEN LOS i nadal to robią.
czwartek, 8 sierpnia 2013
Jest jedenasta, siedzę na pomoście i mam zbyt wiele do powodzenia, a obok mnie jest mój kuzyn który w specjalnych urządzeniach wchodzi i penetruje dno tak ciemno wrogiej wody. Słyszę puste hlusty, oddechy. Chciałabym być teraz gdzieś indziej, opowiedzieć innej osobie o tym. wszystkim co się wydarzyło. Utrata przytomności na kabanosie była smutno-wspaniała, moment odlecenia i przetrzymywanie go by tak szybko nie wrócić. Szaleństwo , szaleństwo to stan targajacy moje wnętrzności. Chcialabym mieć lek na swój stan umysłu. Choć ułożyłam wiele do spraw nadal z wieloma mam problem, dopada mnie depresja, jak co roku po tym festiwalu, czuję nieograniczony pustostan, który kołysze moje ciało w rytm zachodu słońca bo wraz z nim przychodzą złe myśli, kiedyś utone w oceanie niczyim.
poniedziałek, 22 lipca 2013
Najlepiej trzymać serce w dłoni.
z archiwum x:
"Po pierwsze chciałam Cię przeprosić za brak oryginalności, ale pomyślałam, że tylko tak mogę Ci powiedzieć jak bardzo dziękuje Ci za to, że zawsze gdy pomyśle o Tobie czuje w serduszku bardzo ciepły płomyczek
Moje ‘rozważania’ zacznę od przeproszenia Ciebie, pewnie zastanawiasz się czemu? Już wyjaśniam, przepraszam za ból, którego musiałeś doświadczyć przez moje wybuchy. Wiem, że przeżyłeś dużo chwil radości (znaczy się mam taką nadzieje) ale też dużo cierpiałeś. I za to bardzo Cię przepraszam. W sumie to zastanawiałam się jak możesz mnie w ogóle tolerować, ja bym siebie za to nie lubiła, ale po dłuższym zastanowieniu przypomniałam sobie, że my oboje mamy cechę łatwego wybaczania wszystkiego wszystkim.
Tak w ogóle to powinnam klęczeć przed Tobą na kolanach ( tylko proszę bez skojarzeń ) za to iż ”pomogłeś mi chodzić” i dałeś mi kogoś kto daje mi szczęście, będę Ci wdzięczna za to do końca życia. Tym samym mam nadzieje, że teraz Tobie też się uda.
I tu także powinnam dziękować za nasze psychologiczne rozmowy. Mnie zawsze robiło się po nich lepiej, mam nadzieje, że Tobie też. Nasza ta cała kaleczność związkowa, bardziej nas łączy niż rozdziela, tak więc tu można podkreślić iż nasze cierpienie nas łączy, ni więcej chciałam jednak życzyć nam obojgu, żebyśmy jednak więcej nie cierpieli i nie otwierali klubu „Nieszczęśliwi w miłości”. Przy tej części muszę także zacytować dość znany tekst : ”80 % nastolatków optymistycznie patrzy na świat. Reszta nie ćpa.” Dla Ciebie jednak powinno się ustawić specjalny procent dla optymisty który nie ćpa. I za ten optymizm, także Tobie dziękuje, bo przekazujesz go innym w każdej rozmowie, nawet gdy to o czym rozmawiasz nie jest wesołe. Gad, powinnam dziękować Bogu za to, że chodzi sobie po świecie taki jeden który ma otwarte serce na wszystkich, który troszczy się o wszystkich i który ma tą swoją rozbrajającą psychologiczną mentalność. Uwierz, jako psycholog zarobiłbyś miliony.
Powiem Ci w tajemnicy, że jestem pewna, że Ty kiedyś dokonasz czegoś wielkiego i proszę Cię abyś wtedy nie zapomniał o mnie i o żadnym z twoich przyjaciół którzy mają Cię głęboko w… SERCU ; *
Moje ”wypociny” kończę kolejnym dość znanym tekstem ” I kto by 50 lat temu pomyślał, że miłość będzie wyrażana za pomocą średnika i gwiazdki.” Tak więc, przepraszam Cię jeśli znajduje się tu zbyt dużo błędów i kończę średnikując i gwiazdkując do Ciebie ;****************
Twoja Mała "
niedziela, 30 czerwca 2013
Myjąc trzysetny talerz, wycierając kieliszki, uśmiechając się do gości, polewam piwo ze swoistym wstrętem lecz mimo wszystko ułatwia mi egzystencje w tych dniach. Mam problemy gdy jestem w domu, moja psychika mocno się nadwyręża. Nie działa tak finezyjnie jak kiedyś. Stoję w momencie życia w którym zakładałam że będę najszczęśliwszą na świecie, a aktualnie separuje się od ludzi, wybieram ziarenka to których się odzywam i ustalam sobie grafik tak by zaharować się na śmierć.Siedzę na szpilkach mając nadzieje że dostane się na studia i wyrwę się stąd. Daleko.
środa, 19 czerwca 2013
tysiące słów, słyszę znów.
barykady miast, rozniosły nas.
zgubił się świat.
Tak rzadko mam ochotę usiąść i pisać w jednym miejscu. Czekam na mojego obiecanego tableta tatusiu, choć raz spełnij swoją obietnicę.
Czuje, że wczoraj przedobrzyłam na słońcu, literki od czasu do czasu się zamazują, ale przejdzie jak wszystko. Ostatnio mniej patrzę. Staram się unikać aury każdego nieszczęśliwego człowieka, widzę ich mnóstwo, ale nie czas na to. Teraz muszę odbudowywać cegiełkę.. Nie, cegiełka to o wiele za duże stwierdzenie. Puzzelek za puzzelkiem.
Całe szczęście że następują zmiany, trochę rzuciłam się w wir tego co powinnam niż tego co chce. Zajmowanie się dzieckiem, sprzątanie, załatwianie spraw których nie powinnam a zostały zarzucone na moją głowę. Nawet gotowanie nie sprawia mi już takiej radości bo stało się rytmiczne ( risotto, pierogi, naleśniki, nagesty, zapiekanki makaronowe i nie tylko, rozmaite spaghetti, kurczak, ryby, z patelni, z piekarnika, na parze i wiele innych rzeczy). A kto w końcu ugotuje coś dla mnie?
Jedne z czego się cieszę to pieczenie. Dla kogoś.
barykady miast, rozniosły nas.
zgubił się świat.
Tak rzadko mam ochotę usiąść i pisać w jednym miejscu. Czekam na mojego obiecanego tableta tatusiu, choć raz spełnij swoją obietnicę.
Czuje, że wczoraj przedobrzyłam na słońcu, literki od czasu do czasu się zamazują, ale przejdzie jak wszystko. Ostatnio mniej patrzę. Staram się unikać aury każdego nieszczęśliwego człowieka, widzę ich mnóstwo, ale nie czas na to. Teraz muszę odbudowywać cegiełkę.. Nie, cegiełka to o wiele za duże stwierdzenie. Puzzelek za puzzelkiem.
Całe szczęście że następują zmiany, trochę rzuciłam się w wir tego co powinnam niż tego co chce. Zajmowanie się dzieckiem, sprzątanie, załatwianie spraw których nie powinnam a zostały zarzucone na moją głowę. Nawet gotowanie nie sprawia mi już takiej radości bo stało się rytmiczne ( risotto, pierogi, naleśniki, nagesty, zapiekanki makaronowe i nie tylko, rozmaite spaghetti, kurczak, ryby, z patelni, z piekarnika, na parze i wiele innych rzeczy). A kto w końcu ugotuje coś dla mnie?
Jedne z czego się cieszę to pieczenie. Dla kogoś.
" Ostatni raz, poddałem się zamiast, uwierzyć w to, co jest wpisane w moją krew
Nie może być tak, że cały piękny świat, zamykasz w swoich snach jesteś coś więcej wart."
Nie może być tak, że cały piękny świat, zamykasz w swoich snach jesteś coś więcej wart."
czwartek, 13 czerwca 2013
dziwnie się czuje.
tona niepotrzebnych myśli.
Gdzie jesteś mój mały przyjacielu?
bez Ciebie nie zasnę.
Mrok mnie pochłonie.
rozbije na milion kawałków.
Podaj mi dłoń,
pojaw się.
TERAZ!
Dni stają się coraz dłuższe i poczucie samotności wzrasta z dnia na dzień. Tak dużo ludzi jest teraz obok mnie, lecz na palcach mogę policzyć tych którzy są przy mnie bez jakiejkolwiek korzyści, powinnam się już przyzwyczaić.
Coraz częściej myślę o woodzie i coraz bardziej wiem, że będę omijać ekipę.
Czarna! Socha! w tym roku my podbijemy ten świat.
ale ogólnie to mi przykro.
tona niepotrzebnych myśli.
Gdzie jesteś mój mały przyjacielu?
bez Ciebie nie zasnę.
Mrok mnie pochłonie.
rozbije na milion kawałków.
Podaj mi dłoń,
pojaw się.
TERAZ!
Dni stają się coraz dłuższe i poczucie samotności wzrasta z dnia na dzień. Tak dużo ludzi jest teraz obok mnie, lecz na palcach mogę policzyć tych którzy są przy mnie bez jakiejkolwiek korzyści, powinnam się już przyzwyczaić.
Coraz częściej myślę o woodzie i coraz bardziej wiem, że będę omijać ekipę.
Czarna! Socha! w tym roku my podbijemy ten świat.
ale ogólnie to mi przykro.
wtorek, 11 czerwca 2013
"Pytasz się czym jest dla mnie muzyka? Dla mnie? To Ci odpowiem pytaniem. Czym jest biała laska dla niewidomego? Odpowiedź: wszystkim. I dla mnie muzyka jest wszystkim. Dosłownie. Jest wszystkim co posiadam i jednocześnie wszystkim co pragnę posiadać. Jest czymś bez czego nie potrafię się obejść. Jest w pewnym sensie treścią życia. Bez tego traci się sens. Kocham ją, jak matka dziecko a czczę jak wiarę, nie potrafię zrani, ani obrazić się jak dziecko. Nie potrafię określić mojego stosunku. Bo dzięki niej przenoszę się w inny wymiar. Często potrafię iść przed siebie albo siedzieć nad jeziorem godzinami samotnie i słuchać tylko muzyki. Jest czymś co mnie nastraja, czymś co mnie dołuję gdy tego chce, czymś co rozwesela, czymś co prowadzi do zamyślenia, czymś co przywodzi dobre i źle wspomnienia, czymś co przywodzi marzenia, bliższe i te odległe, czymś dzięki czemu potrafię opisać cale swoje życie, każdy etap życia inną piosenką, inna melodia. Każdy nastrój bierze sie z tego. Mogę przestać palić, mogę przestać pić, nawet zerwać kontakty z kimś, ale nie mogę jej odrzucić. Była, jest i będzie zawsze mną. "
W końcu muszę się z tym zmierzyć. W końcu muszę to zamknąć raz na zawsze. Dzisiaj jest dzień w którym albo odrzucę to w końcu albo utopię się we własnym jadzie. Muszę zrozumieć, już nie mogę przeczekiwać go gnije od środka.
Potrzebuje Cię dzisiaj czarna. Mam nadzieje, że jak wrócisz z pracy to się odezwiesz. Muszę mieć podporę.
xoxo
Mała.
czwartek, 6 czerwca 2013
"Cześć Skarbie,
Nie odpisałeś mi na list, a ja tak bardzo potrzebuje wylania się Tobie. Nie kryje że ostatnio czuje się samotna. Trochę się zagubiłam w nas. Albo po prostu jestem zbyt dużą egoistką. Tak bardzo Cię kocham, czasami wiem, że aż za bardzo. Próbuje to tamować, bo czuje że duszę Cię czasami. Strasznie mi przykro, że jestem taka. Taka, taka inna. Bo wystarczy że zacznę do Ciebie pisać a od razu płaczę jak małe dziecko. Łzy ciekną mi już po klawiaturze, a tak naprawdę jeszcze nic nie napisałam. Pamiętasz jak staliśmy na pomoście? Wtedy gdy mówiłam, że nie powinniśmy być razem - coraz częściej o tym myślę. Dla mnie zawsze będzie ktoś lepszy niż ja, przeznaczony dla Ciebie. Idę ulicą sama. I czasami czuje że powinnam zawsze iść sama albo że tak naprawdę jestem w twoim życiu tylko po to żebym przeniosła Cię na lepszą drogę. Na której aktualnie jesteś. Jestem bardzo z Ciebie dumna. Wiele zła, zamieniłeś już w dobro. Jesteś teraz tak dobrym człowiekiem, nie znam nikogo takiego. Wiesz, bardzo się zmieniłeś. Ja czuje że stoję w miejscu a wręcz że coraz częściej upadam. Popatrz na mnie ja tylko oczekuje! oczekuje uśmiechu, oczekuje przytulenia, oczekuje że w momencie kiedy upadam fizycznie podniesiesz mnie z podłogi i przytulisz. Widzisz, zobacz jaką jestem egoistką.Tak wiele pragnę, a nie wiem czy cokolwiek daje.
Mogłabym śpiewać o miłości do Ciebie. Bo unosi mnie nad piekłem dnia codziennego. Ale czy ja zasługuje by latać?
Przepraszam, ale po prostu ja mam ochotę po prostu dać Ci moje myśli, które krążą w mojej głowie.
Twoja na zawsze .
Mała. "
Może i zanudzam was kolejnymi mejlami, ale oczyszczam się czytając je. Tak dużo widziałam ale nie chciałam się do tego przyznać. Dziś jestem w miejscu w którym powinnam być. List jest z 9 października i patrząc na perspektywę czasu wtedy już stałam w miejscu. Wtedy choroba zaczęła postępować zbyt szybko, zaczęła plątać mi pętelkę na szyje. "I czasami czuje że powinnam zawsze iść sama albo że tak naprawdę jestem w twoim życiu tylko po to żebym przeniosła Cię na lepszą drogę." Teraz już jestem pewna że to moje odgórne zadania od mocy wyższych. Na dzień dzisiejszy oczyszczam się ratując innych, usłyszałam od jednej mrocznej duszyczki że jestem egoistką, bo chce wywrócić komuś życie i uciec, ale tak jest prościej, a ja chyba mam dość zagmatwania w moim życiu.
Śmieszy mnie i cieszy, że Kamilowi podobają się moje teksty. Może na następnym koncercie Izby usłyszę dedykacje dla mnie. Było by fajnie w końcu pokazać, że działam, że uciekam z klatki choroby.
xoxo
Mała.
wtorek, 4 czerwca 2013
Popatrz na swoje pokrwawione ręce.
Zobacz wszystkie zbrodnie które uczyniłeś.
Utop się w czeluści mrocznego słońca,
Zatoń w lamencie płaczących kobiet,
Tylko zasłoń tym najsłabszym oczy,
By potrafili przetrwać ciężkie czasy potępienia.
By nie zatonęli w grząskiej lawie otaczającego przeznaczenia.
By upadając nie nałykali się ogromu zła.
By zbyt późno nie zaczęli rozumieć.
A ty, a ty grzęźnij w mroku morderco.
niedziela, 2 czerwca 2013
Chodziła zagubiona w świecie toksycznego zatrucia,
mówiła o uczuciach, słowami których nie rozumiały
puste dusze mijające ją z obu stron – bała się ich.
Codzienne niezrozumienie dawało jej siwe znaki,
punk odwiecznie ratował ją z objęć śmierci,
wiedziała jednak, że zbliżają się chwilę,
w których nawet on nie jest w stanie ją przytrzymać,
- pęd do samozniszczenia rósł zbyt szybko.
Patrzała na dzieci bawiące się, radosne,
tak bardzo chciałaby cofnąć się do czasu, gdy nie rozumiała.
Gdy nie widziała wrogich oczu życiowych morderców.
Odczuwała chęć, zrównania ich z ziemią,
z nadzieją, że świat choć na chwile zaświecił by
beztrosko-czystą jasnością.
Cena ocalenia świata przerastała ją już wielokrotnie.
Rozpłakała się widząc wojowniczkę, która codziennie
mija na ulicy swojego gwałciciela.
Chciała ją przytulić, ale czuła tylko i wyłącznie obrzydzenie - do siebie.
Ruszyła dalej, nie chciała jej widzieć, widziała zbyt dużo.
Idąc, trafiła na starych znajomych, spojrzała im w oczy,
oczy które powoli gasły i mętniały pod wpływem płynnej radości.
Popatrzała na swoje dłonie, krwawiły z myślą o przeszłości.
Nie potrafiła się ruszyć, choć wiedziała, że musi uciec.
Odwróciła głowę.
Doświadczyła kolejnego wstrząsu świadomości.
Prostytucja, zawsze napawała ją wstrętem, lecz gdy zobaczyła ją…
Nie była w stanie uwierzyć, słyszała zlewające się
bezbarwny bełkot.
Milczała.
Czy milczenie w tym przypadku zakończy się katastrofą?
Schowała się przed światem jeszcze głębiej,
a obsesje obrastały jej wnętrzności,
nasiloną siłą kotłowały się w niej.
Ile człowiek jest w stanie utrzymać na swoich barkach?
Pytała, czując natłok morderczych słów.
Znajdywała się w etapie, którym nikt nie był w stanie jej pomóc
- czuła za każdym razem gdy ktoś się do niej zbliżał.
Myliła się.
Jej umysł mimowolnie zapalił w jej sercu resztki nadziei
- gdy pojawił się on.
On, którego ratując - sama zmartwychwstanie.
Pamiętam kiedy pisałam to, zaczynałam związek. Z nim. Miałam tyle nadziei. Tyle że nawet nie mogłam jej pomieścić, może to mnie zgubiło? Może stan w którym się znajduje jest tego przyczyną? Chciałabym przenieść się do chwili w której wystukiwałam końcówkę tego 'wiersza'. To takie głupie. Bo wieczorami za dużo myślę i za dużo się obwiniam, a nawet do końca nie wiem o co. Ała, czuje niewyobrażalne kucie w lewej nerce, rozsypuje się - wiem. Trochę dużo pale, trochę więcej pije, ale te dwie rzeczy pomagają w "trochę więceniu" pokazywania uśmiechu. Uśmiechajcie się ze mną, uśmiechajcie się dla mnie.
Wycięłam kilka wpisów ze starego bloga, przeczytałam je i dziwnie się z tym czuje.
"Siedzę sama, wokół mnie jest cisza. Nie dziwię się w sumie. Jestem sama, nikt nie wie co się ze mną dzieje. Dzisiejszy pobyt w szpitalu dał mi siwe znaki. Przesilenie wiosenne nie jest zbyt wesołe dla mojego serca. Przez ostatnie dni naprawdę się cieszyło. Było mi dobrze, czułam, że mogę wszystko. Ale z godziny, na godzinę przypominam sobie, że jutro wracam do normalnego świata. Jest mi smutno. Znalazłam kogoś kto jest mi bliski, powoli mogłoby się narodzić coś wielkiego. Mogłoby. Ale proszę was? Ja? ze mną? Ni chuja."
dziesiąty luty zeszłego roku :
"Rozsadza mnie niemy krzyk, i płacz i ból, i sens istnienia. Rzeczywistość jest już zbędna, przeszkadza mi. Wole żyć w moich urojeniach. Tak, tam jestem szczęśliwa, żyjąc tam, gdzie jestem sama z moją wybujałą wyobraźnią. W niej nie muszę ukrywać swoich słabości, nie muszę pokazywać swojej siły. Siły – raczej umiejętności nie rozlecenia się na milion kawałków. Ból fizyczny, trochę zagłusza moje wyobrażenia i przesuwa się granica w nich zawartego szczęścia. Kiedyś nie lubiłam tego robić – sen był dla mnie marnotractwem czasu, dziś jest lekarstwem na nowy dzień. Książka pozwala mi łagodnie wejść w jego sferę. Całe szczęście trzymam w ręku 4 część mojej serii, dobranoc, uciekam w krainę szczęścia"
ósmy luty również zeszłego roku:
"Pik… pik… pik… Słyszę mój ciężko dygocący w klatce piersiowej narząd zwany sercem. Wybija tony które mają mi przekazać, jak jest źle. Było dobrze , ale jest źle. Chyba denerwuje się zabiegiem. Bo najchętniej wyszłabym z domu i zaczęła wrzeszcząc wylewać moje uczucia, strach i chorą miłość. Chorą? – przeczytacie pytająco. Chorą ponieważ nie potrafię jej okazywać. Troszczę się o ludzi w inny sposób- mówię prawdę w twarz, a czyny chowam tak, by ich nie zauważali, aczkolwiek gdyby nie one cierpieli by bardziej. Strach, odczuwam go tylko i wyłącznie na czubkach palców u rąk. Niepokój to uczucie, które zbyt często targa moje wnętrze. Wczoraj zanim znużyłam usta w pierwszym kieliszku, czułam niepokój, bo zobaczyłam błędny krąg podjętych decyzji przeze mnie oczywiście. Moja droga dedukcji, nie jest chyba najlepsza, jest to element przy którym muszę mocno popracować. "
piąty luty:
"Jest piąty luty. Jest zimo, dawno już tak nie było. Ja siedzę. zastanawiam się nad pustymi decyzjami, trzymając telefon w ręku i spoglądając na niego, czekam na jakiś radosny znak ze świata żywych. Brak środków na koncie oraz brak środka komunikacji, odbija się drastycznie na moim samopoczuciu. Chciałabym przejść się szkolnym korytarzem i uśmiechnąć się do otaczających mnie ludzi, tych złych i tych dobrych. Bo moim zdaniem można ich tak podzielić. Więc jestem tu. Zupełnie sama."
dwudziesty styczeń :
"Kończy się styczeń. Czuje jak przeleciał mi pomiędzy palcami, na których pozostały tylko blizny popełnionych zbrodni, złych czynów, pomyłek serca. Czuje, że rozczarowuje wiele osób. Mimo tego mam motywacje, żeby wstać z łóżka, otrzeć codzienną łzę i wybrać się do szkoły. Udaje mi się ukryć przed znajomymi mój stan depresyjny, lecz przyjaciele odkrywają go od razu. Wiem, czym jest spowodowany. Czynem, z którego nie jestem dumna. Lecz nie zmienię go. Wokalistka, mówiła mi że teraz jest czas na moje szczęście. A przez tydzień namysłu MOJE szczęście, znaczy moją samotnie. Przynajmniej w tym przypadku. Rozpracowałam siebie i wiem, że w stosunku do mnie trzeba naprawdę stąpać powoli, zbyt szybkie kroki powodują zamknięcie- nawet niezatrzaśnięcie - nadobne mojego serca. Puk, puk? Czy znaczy, że jest puste? Nie. Skrywam w nim wiele uczuć – niestety te negatywne dość często zrównują się z tymi dobrymi. Uszczęśliwiają mnie moim zdaniem małe rzeczy. "
dziesiąty styczeń :
"Jestem samolubna i to bardzo. Źle mi z tym. Zawsze żałuje swoich czynów. Czasami czuje, że jestem winna za całe zło świata – może przez moje czyny. Dbam zawsze o dobro innych, ale zawsze w swój sposób – samolubnie. Chciałabym przyklejać uśmiechy. Jakiś czas temu gdy byłam wiecznie uśmiechnięta - zarażałam nim. Teraz mogę zarażać tylko zmęczeniem i smutkiem. Moje myśli zaraz eksplodują, myślą o tylu rzeczach na raz. Przez głowę przelatuje mi milion klapek. Dziecko, dom, szkoła, zauroczenia, fascynacje, wstręt, szacunek, strach, uwielbienie, zdradę, kłamstwa, niedopowiedzenia, ironie i śmierć… Byłeś kiedyś? istniałeś? wierzyłaś? Nie, nie spytam czy kochałeś. Miłość jest obca. Nie znam jej zbyt dobrze, a może nie chce wierzyć, że znam? Tyle pytań. I wiele niezałatwionych spraw. Chcę mieć już prawojazdy. Chce wsiąść do auta i odjechać, daleko… długo…. – uciec stąd!"
Tak tyło rok temu, dziwnie się z tym czuje.
sobota, 1 czerwca 2013
Czemu ludzie zrobili się tacy trudni? Chciałabym umieć namalować uśmiech każdemu kogo spotkam, każdemu pomieszać we wnętrznościach, wpuścić ciepło, światło... Nie chce widzieć aż tak wiele. Ale zawszę widziałam ból w drugiej głębi, wiem że aktualnie skupiłam się na sobie, ale to już końcowe dni, czuje że coś się zmienia. Wracam do łask bo już nie chce mówić o swoim bólu, chce uleczyć innych, chce podarować uśmiech, podarować spokój. Chce znowu rozrzucać promienie radości i złapać w swoje ramiona kolejnego strapionego, tym razem będę silniejsza, tym razem wyleczę kogoś, nie używając miłości, bo wiem że ostatnim razem to ona mnie spaliła.
xoxo
Malutka.
Ten wiersz dedykuje każdej
osobie z obolałym sercem,
z nadzieją, że każda z waszych
bolesnych ran z upływem czasu się zagoi .
Rozstanie.
Gdy słyszysz te słowa,
Twój świat powoli oddala się od Ciebie.
Zaczynasz czuć nieopisywalną pustkę,
nie potrafisz mu nic odpowiedzieć.
Upadasz, gdziekolwiek jesteś.
Niekontrolowane zły spływają z Twoich,
tak nie dawno połyskujących oczu.
Czujesz, że jesteś tylko Ty i tak wrogi on i nic poza tym.
On, zaś patrzy na Ciebie pogardliwym wzrokiem.
Jego tak piękne ciało i nieskazitelna twarz,
w kilka sekund stają się dla Ciebie tak obrzydliwe,
że nie możesz ich znieść.
Twoje ciało powoli przeszywa agoniczny ból.
Najpierw serce, czujesz jak by ktoś wyrwał Ci je z piersi,
I wrzucił je do rozżarzonego ognia.
Nagle z Twojej krtani wydobywa się pierwszy krzyk.
Krzyk nienawiści.
Twój głos rozbrzmiewa po okolicy, w pewnym sensie
przypomina wołanie opętanego.
I wtedy zapada cisza,
Twoje ciało doznaje drugorzędnego bólu.
Prosto z serca, do każdego organu.
A jego wzrok przypomina teraz wzrok małego wystraszonego dziecka,
Które nie chcąco zrobiło coś nad czym nie może zapanować.
Teraz ty patrzysz na niego z pogardą.
Czujesz, że płonie Ci każda część ciała.
Stoisz nieruchomo, bo każdy ruch sprawia Ci ból.
Nagle wydobywa się z Ciebie drugi krzyk.
Krzyk pomocy i rozczarowania.
Bo nikt oprócz niego, nie może Ci pomóc.
Lecz on tylko stoi i patrzy na Ciebie.
A gdy już wyciąga ręce, by Cię przytulić.
Ty ze łzami w oczach zadajesz drżącym głosem pytanie.
Chcesz mnie przytulić i kochać tak jak przedtem?
Czy mnie uspokoić? Lecz nie tylko mnie,
bo Twoje sumienie też tego potrzebuje.
I odchodzisz, nie czekając na odpowiedz.
Widzisz wszystko w jego oczach.
Widzisz to czego nigdy więcej nie chciałabyś ujrzeć.
poniedziałek, 27 maja 2013
Każdy ma swoją historie. Niektóre są długie, zagmatwane, trudne, bolesne inne zaś są szczęśliwe, radosne i krótkie. Wychodzę z założenia, że im krótsze życie tym mniej drastycznych i złych wspomnień. Choć wiem, że w wielu przypadkach ten tok myślenia zawodzi. Mimo tego próbuje udawać, że w jakimś sensie kocham życie i naprawdę się staram, staram się być jak inni. Staram się funkcjonować normalnie, być normalną komórką społeczną. Przyrzekam, chce być normalna! I tu gdy o tym głębiej pomyśle w moim mózgu nasuwa się poważna sprzeczność, bo ja nie czuje, że jestem jak inni, nie czuje normalności. Chce, ale nie czuje. Jednym z moich problemów jest to, że udaje, wszystko udaje, okazuje ludziom, że jestem silna psychicznie, że jestem wesołą, młodą, wiedzącą czego chce kobietą, która radzi sobie z każdą trudnością którą napotka. A to tylko sterta uczuć i zachowań na pokaz, nic nie jest naprawdę. Nic. Codziennie używam moich tak zwanych uśmiechów – przywykłam do tego, już nawet nie sprawia mi to trudności jak kiedyś, wszystkiego w końcu można się nauczyć. W sumie to posiadam sześć takich specjalnych uśmiechów. Pierwszy, gdy coś mnie prozaicznie rozśmieszy. Drugi, gdy śmieje się z grzeczności. Trzeci, gdy snuje plany. Czwarty, gdy śmieje się sama z siebie. Piąty, gdy czuje się niezręcznie i szósty , gdy przypominam sobie o nim, tym co mnie zranił... – ale ludzie CHCĄ Cię widzieć szczęśliwym. Wcale nie chcą zagłębiać się w twoje pieprzone problemy. Nie mają ochoty też na gadki w stylu ”wymyśle jak ci pomóc”. Z założenia wychodzę iż większość ludzi nie posiada tak zwanego drygu psychologa i nie potrafi pomóc, a jedynie wszystko spieprzyć. Ku mojemu szczęściu, bądź nieszczęściu mogę się pochwalić, że jestem osobą o tym niezwykłym talencie przynajmniej tak mi się wydaje. Pomogę Ci, wysłucham, porozmawiam, wyjaśnię, poradzę, no a jak coś nie wyjdzie to wszystko można spierdolić na mnie, naprawdę wszystko można zwalić na mnie, bo i tak ludzie nie mają o mnie dobrego zdania. I wcale nie dlatego, że sama go sobie kreowałam na zły, tylko dlatego, że ludzie nie wiedzą o mnie nic. Dzięki mojemu darowi moja głowa nie tylko jest przepełniona swoimi problemami, ale także innych. W sumie ludzie często proszą mnie o pomoc w różnych sprawach i nie tylko ludzie którzy mnie szanują i to jest dziwne. Ale robię tak by byli szczęśliwi. Są szczęśliwi. Bardzo szczęśliwe. Ja też chce taką być! Ale jak powiedział mój przyjaciel:
-Sama życia ułożyć nie może, a układa innym.
To zdanie często słyszę z jego ust. Z resztą ma racje. A niewielu ludzi ma racje, przynajmniej co do mnie, ponieważ nikt nie zna mnie dość dobrze i choć to dziwne, mam nadzieje, że nikt nigdy nie pozna mnie do końca. Pewnie nasunęło wam się pytanie dlaczego ona tego nie chce? Dlaczego nie chce się otworzyć dla innych? A odpowiedź jest bardzo prosta, wręcz dla mnie oczywista. Im człowiek zna Cię lepiej, tym bardziej wie gdzie skrywasz swoje słabe punkty. A gdy człowiek zna twoje słabe punkty, może bardziej Cię zranić, trafić w twój najczulszy punkt. Wiem to.
oko za oko, ząb za ząb, PRZEMOC RODZI PRZEMOC!
xoxo, Mała
środa, 22 maja 2013
Przeszukując majla znalazłam starą wiadomość, która dała mi dużo do myślenia.
"Wiem, że byłeś romantyczny i spontaniczny, potrafiłeś wybrać idealny moment żeby szepnąć mi do ucha że mnie kochasz, teraz już tak nie robisz. Ale skończę ten temat, bo jak sam mówisz jest tu i teraz. A co do pokazywania, to tak. Robiłam to, chciałam się dobrze bawić z Tobą,wiec robiłam wszystko żeby tak było. Chyba z czasem nauczyłam się uczynić Cie szczęśliwym, nawet za cenę własnego szczęścia. I uwierz robię to naprawdę bardzo często, mimowolnie. A potem gdy wracam do łóżka, wszystko do mnie dochodzi. Nawet w małych planach wolę zgadzać się z Tobą choć nie mam na nie ochoty, tylko dlatego żeby Ci było dobrze. To duży błąd wiem. Próbuje z tym walczyć uwierz. A wtedy mówisz że coś mnie ugryzło, bo nie robię tego czego chcesz żebym robiła. Mamy jeszcze bardzo dużo do dotarcia. Ale mam nadzieję, że mamy na to całe życie.Twoje małe serduszko- Mała."
Boże jak to czytam to aż mnie krew zalewa, ile ja poświęciłam? Dopiero teraz odkrywam co to szczęście z ludźmi którym naprawdę na mnie zależy, robię spontaniczne rzeczy i dopiero poznaje co to czyste i nieskazitelnie szczęście w małych rzeczach, takich jak piwo w parku z Czarną, pieczenie ciastek z Sifką, pływanie na rowerkach wodnych z Czarnym i Andzią, przytulanie się do Arona i suszenie mu głowy, drinki w antyku z Patrykiem. Jeszcze nigdy nie czułam potrzeby bycia dla tylu ludzi, już nie jestem matką teresą, mam w dupie takich ludzi.
xoxo Mała.
poniedziałek, 6 maja 2013
"Czułość – bywa jak pełny wojen krzyk,
I jak szemrzących źródeł prąd,
I jako wtór pogrzebny.."
Cyprian Kamil Norwid
Dostałam dziwne pytanie które kołacze mi w głowie. Co by było jakby chciał to wszystko naprawić? Moja pierwsza odpowiedź w sumie bez jakiegokolwiek zastanowienia brzmiała "ale on i tak nie wróci", a na drugie głupie pytanie "a jeśli tak?" w tym momencie bardzo trudno mi odpowiedzieć. Bo ja nie tęsknie za chłopakiem, za całusami, przytulasami czy nawet seksem. Brakuje mi osoby tylko i wyłącznie nie , nie mogę napisać że przyjaciela bo to w sumie za mało powiedziane. Bratniej duszy, brakuje mi relacji ja i on i reszta świata.
Ale to nie ważne już. Nauczyłam się już żyć, może nie realizuje jeszcze całej siebie ale do tego potrzeba mi nowego gruntu, który już na mnie czeka. Nie mogę się doczekać nowych miejsc, samotni tak spokojnej i życia na własną rękę. Jeszcze nigdy nie byłam tak pewna, że uda mi się stąd wydostać.
Jutro matura. Nie jestem zachwycona swoją wiedzą, ale zobaczymy jak będzie. Mam nadzieje, że jakoś będzie.
xoxo Mała.
piątek, 3 maja 2013
"A teraz jeśli nie będę umiał powstrzymać się od śmiechu to nie masz prawa pijany starcze
policzyć tego grzechu
musi minąć kilka dni zanim zdławisz w sobie krzyk zanim nabierzesz nowych sił "
Coma
To wszystko staje się coraz dziwniejsze. Coraz mniej potrzebuje, za często się zatracam. Zamykam myśli na pewien rozdział. Próbuje żyć dalej, choć często na ostatnich siłach albo z okropnym kacem. Pomogła mi pierwszy raz czysta beztroska nienawiść. Dzięki niej patrze trzeźwo na wiele rzeczy które do tej pory nieziemsko mnie wkurwiały, powoli zaczynam przetwarzać ukochane nuty, choć wiem że niektórych piosenek już nigdy nie usłyszę. Próbuje przełamać się do najukochańszych , ale bardzo się boje. Pójdę na cmentarz, przeczytam na nagrobku "w życiu piękne są tylko chwile" i spróbuje. Będę walczyć.
sobota, 27 kwietnia 2013
"Puk, puk tony uderzające w przedsionki serca.
Wyjątkowo głośne, wyjątkowo samotne.
Wybijają rytm katuszy.
Gwałt, strach, krzyk, przemoc, odurzenie.
Chce uciec - ciało jego swoistą klatką.
Grzech, pożądanie, obsesja, ból, depresja.
Wyjątkowo duże, dla wyjątkowo małych, słabych
Bezsilnych takich jak ja."
"wiem. ale tak żałuje moich ulubionych nut, piosenki które dawały mi szczęście wyrządzają tak wielki ból" wycięte z rozmowy, ale to najprawdziwsza prawda, zapadam się, czuje jak miękki jest grunt pod moimi stopami. Chyba już przestaje grać przed samą sobą, że jest dobrze, zjadam się od środka. Mam tak wielki zapytajnik w głowie, nienawidzę nie rozumieć. Wiem, że nie wstanę jak nie zrozumiem. Czarny powiedział dzisiaj "później to będzie dla Ciebie tylko jeszcze jedno wspomnienie" nie chce tego wspomnienia, to wszystko było gówno warte, te wszystkie nieprzespane noce, te wszystkie próby uratowania go z tego wszystkiego, by był bezpieczny, by mógł mnie czysto kochać. To wszystko jest nic nie warte. Kiedy był ze mną łatał moje serce, a one otwierało się jak nigdy... po co to robił? Żeby oddać go teraz jeszcze w gorszym stanie? ja nie rozumiem, nie rozumiem. Wprowadzam się w totalną psychozę.
W ustach tęsknota za wczorajszym wieczorem, piwo, wódka, amarena, szampan i nawet whisky się przypałętała przy wyjściu. I w sumie dziękuję najbardziej mojej Czarnulce, mam nadzieje, że dobrze się bawiła ze mną! Buziak dla Kocura za wszystko.
środa, 24 kwietnia 2013
Zacznijmy od nowa, zajrzyjmy w głąb siebie.
Oddycha ostatkiem sił,
widzisz jego poruszającą się klatkę,
Gdzie jesteś?
Obiecałeś być z nim na zawsze.
Bezbronne, bezwonne zbyt małe
Popatrz co zrobiłeś!
Popatrz na swoje zakrwawione ręce
Pokaż je światu, przyznaj się.
Przyznaj się do błędu,
kiedy pozwoliłeś mu powstać,
mogłeś go zabić kiedy rosło
świat nie płakał by teraz tak rzewnie
Popatrz na jego ręce, takie małe zawsze ufne, wierne.
Popatrz w oczy.
Zerknij w nie, proszę!
Nie zrobisz tego,
jesteś zbyt wielkim tchórzem – Morderco.
Złe myśli krążą nad moją głową, musze to przetrwać , przeczekać muszę to. Wszystko się kończy, skończyło. A ja jestem tu. Sama, ale z wami. Sama.
xoxo Mała.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Archiwum bloga
-
►
2017
(1)
- ► października (1)
-
►
2014
(38)
- ► października (8)
-
▼
2013
(19)
-
►
czerwca
(10)
- Myjąc trzysetny talerz, wycierając kieliszki, uśmi...
- tysiące słów, słyszę znów. barykady miast, roznios...
- dziwnie się czuje. tona niepotrzebnych myśli. Gdzi...
- "Pytasz się czym jest dla mnie muzyka? Dla mnie? ...
- "Cześć Skarbie, Nie odpisałeś mi na list, a ja t...
- Popatrz na swoje pokrwawione ręce.Zobacz wszystkie...
- Chodziła zagubiona w świecie toksycznego zatruci...
- Wycięłam kilka wpisów ze starego bloga, przeczytał...
- Czemu ludzie zrobili się tacy trudni? Chciałabym...
- Ten wiersz dedykuje każdej osobie z obolałym serc...
-
►
czerwca
(10)